Szata graficzna

czwartek, 2 lutego 2012

No.49 Kurs na świecę w żelu.

Witam :)
W końcu zamieszczam to co obiecałam, sesja się skończyła i mogę sobie odpocząć, co też czynię ^^ odpoczynkiem nazywam też zamieszczenie tego kursu :) Tak jak już pisałam kilka postów niżej, dowiedziałam się o przygotowywaniu takich świec z któregoś z programów śniadaniowych, naprawdę nie pamiętam który to był...tak więc nie jest to mój kurs tak od początku. Może skorzystacie :)

Składniki:
- szklane naczynie np. słoiczek, kieliszek
- świeca, znicz lub podgrzewacze (wosk ^^, gdy świece mają otoczkę trzeba ją zdjąć)
- knot (można go wydobyć z roztopionej świecy)
- żelatyna + galaretka (by zyskać zabarwienie żelatyny, można się obyć bez)
- olejek zapachowy albo aromat do ciasta
- kredki świecowe (jeśli chcemy uzyskać kolorowy wosk)
- różne dodatki np. suszone roślinki, owoce, kamyki, muszelki, sztuczne kwiaty, ziarenka pieprzu, koraliki, guziki, cynamon, kawa, płatki migdałów, kolorowa posypka do ciasta
- coś do ozdobienia np. wstążka, rafia (dowolnie, może być bez)
- garnuszek (tylko jakiś którego nie będzie szkoda zabrudzić )
- pędzelek albo jakaś grubsza wykałaczka do nakładania kleju
- mocny klej np. polimerowy do styropianu (mocny jest bardzoo)

Wykonanie:
1.   Do szklanego naczynia włożyć różne dodatki nadając jakąś kompozycję. Poszczególne elementy można przymocować za pomocą kleju, nie przyklejone zaczną pływać i zmienią swoje miejsce. Odstawiamy do przyschnięcia. /Robię tak na około godzinę przed resztą czynności./ Najlepiej jak te dodatki sięgają do połowy naczynka, musi być miejsce na wosk.
2.   Gotujemy wodę w ilości szklanki (można więcej wtedy zrobi się sobie herbatkę/kawkę, która będzie towarzyszyć w dalszej pracy). Do kubka dodajemy żelatynę (ja daję około 5 łyżek plus praktycznie całą galaretkę wybranego koloru), zalewamy ok. 100-150ml (w zależności od tego ile chcemy mieć żelu) zagotowanej wody i dokładnie mieszamy by się rozpuściło. Odstawiamy do ostygnięcia i lekkiego stężenia.
3.   Gdy żel się ochłodzi i lekko zetnie wlewamy go do przygotowanej kompozycji w naczynku. Zalewamy tak by zakryć całość dodatków. Odstawiamy by zastygło /ja najczęściej wynoszę na werandę, lub stawiam na parapet za oknem/.
4.   W międzyczasie na gaz stawiamy garnuszek i wkładamy do niego świece, znicz lub podgrzewacze. W ilości takiej żeby dopełnić naczynko z żelem. Roztapiamy na wolnym ogniu. Można dodać kredkę świecową dla koloru, olejek zapachowy lub aromat do ciasta. Gdy świece były z knotami wyławiamy je.
5.   Knot umieszczamy po środku naczynka z żelem, lekko wciskając go w żel. Ręką przytrzymujemy knot a drugą wlewamy roztopiony wosk. Tylko nie do końca naczynka, lepiej zostawić około pół centymetra luzu, by nie lać równo z brzegami.  Uwaga na temperaturę wosku.
6.   Knot trzymamy do chwili aż wosk się zetnie, inaczej jak puścimy zanurzy się w wosku. Zastyga wstępnie dość szybko, zależne to jest także od wielkości naczynka, im mniejsze tym szybciej zastyga, z reguły jest to około 3 minut. Po wierzchu możemy posypać np. pieprzem lub kawą (dowolność mile widziana). Potem możemy puścić knot a gotową świecę odstawiamy do zastygnięcia.
7.   Po ostygnięciu dekorujemy święcę dowolnie np. wstążką lub rafią.




Mam nadzieję, że jest to czytelne. Zdjęć poszczególnych etapów nie będzie bo mam bardzo słabe aparaty… Z doświadczenia powiem, że lepiej nie robić z niczym „świeżym”. Lepiej żeby to było coś suszonego, bo świeże po około dwóch tygodniach psuje się i zaczyna robić się smrodek we wnętrzu i można zaobserwować pleśń- tak mi się w jednej ze świec z pomarańczą zrobiło. Postępowałam wg tej instrukcji i nie wyszło źle.

Pozdrawiam i cieplutki uśmiech wysyłam, bo u mnie Syberia prawie, minus 25 stopni... marznie mi nos a szyny kolejowe pękają co napawa mnie przerażeniem przed sobotnią podróżą na Podhale. Szyny błagam wytrzymajcie! ;)

2 komentarze:

  1. Kochana dzięki za kursik :*
    A co do mrozów to jak u Cb jest -25 to Ty masz kobieto lato^^ u mnie -34!!

    OdpowiedzUsuń
  2. kurs pierwsza klasa;) mam duzo takich szklanych naczynek po wszelakich swiecach zapachowych wiec warto z nimi cos zrobic;) zawsze mozna tez kupic za pare zl w PEPCO mini szklaneczki na nóżce czy z jakims fajnym motywem;)


    co do mrozów to nie tylko ja jestem zadowolona;) Moje dzieciaki (jeden ma 2 lata a drugi niedlugo bedzie mial 5) uwielbiaja na mrozie przez conajmniej 3h śmigać na sankach, "jabłuszkach", staczać sie z górki (ostatnio Michał stwierdził, że musi sie stoczyć! to jego cel zyciowy;) hehehe;) chodzilo mu oczywiscie o "skulkowanie" z górki), lub robić aniolki-orzelki na sniegu, rzucac sie zmrozonym sniegiem, czy najzwyczajniej konsumowac snieg(ostatnio ulubiona przekaska Szymona).

    ja natomiast przy takich mrozach uwielbiam kąpiele w jeziorku;) im zimniej na dworze tym fajniejsza kapiel;)

    tak wiec nie moge doczekac sie mrozu pow. 25 stopni;)

    OdpowiedzUsuń

Serce rośnie z każdym dobrym słowem... Dziękuję! :*